Gdy po latach zaglądnęłam tutaj, w komentarze, zoabaczyłam skrajnie różne opinie o "Tytusie". To dowodzi jednego- obok tego filmu nie da się przejść obojętnie. Po prostu trzeba obejrzeć.
O ile taki widz ma niebiańską cierpliwość, odporność na zasypianie (no albo jak wywali worek koksu i betonu) i niewrażliwość na przemasakryczną głupotę głównego bohatera. Od którego mądrzejsi byli nawet Szaleni Naukowcy i ich cele śmierci, albo bohaterowie paradokumentów... Tak czy siak szacunek dla każdego kto wytrzymał dłużej ode mnie (jakieś półtory godziny) :)
,,niewrażliwość na przemasakryczną głupotę bohatera", koleżko, to jest ekranizacja sztuki Szekspira. Polecam zapoznać się z tematem przed oglądaniem.
Edit: dobra nieważne, post sprzed trzech lat :V
Uważam, że film jest rewelacyjny, ale co bardziej wrażliwi widzowie mogą stracić apetyt na kilka dni.
Ależ to jest oczywiste. Dzieła ambitne najczęściej wymagają myślenia. Trudno tego oczekiwać od pochłaniaczy popcornu. W obecnych czasach każdy może poczuć się ekspertem, krytykiem, znawcą etc. Im mniej w głowie tym więcej na języku. Stąd tak wiele krytycznych jęków. Ale jakie to ma znaczenie...?