"I powiedzcie, że ja, Isaburo Sasahara, w końcu wiem, że żyję". Wspaniały film, które - w przeciwieństwie do dzieł Kurosawy - przedstawia kodeks samurajski oraz czasy feudalne jako pułapkę, czasami: pułapkę absurdów. Z drugiej jednak strony - to film o kodeksie uniwersalnym, mianowicie: kodeksie prawdziwego mężczyzny. Kodeksie miłości.
Genialna gra świateł, świetne aktorstwo i sceny, które zapadają w pamięć.
10/10
Tak - "kodeks prawdziwego mężczyzny, kodeks miłości."
Jest to najlepszy film jaki w życiu oglądałem. Ode mnie ma 11.
Szukałem tego filmu przez ładnych kilka lat. Udało się go obejrzeć dopiero w 2003 w Iluzjonie, ale warto było czekać. Dla mnie to dzieło wybitne na równi z Harakiri, a przed Kwaidanem. daję 10/10. Oczywiście wszystkie 3 nabyłem ostatnio w sklepie jako, że wreszcie ukazały się na płytach.Wielka szkoda, że na razie niedostępne są takie filmy Kobayashiego jak Gospoda złoczyńców czy Pawana dla zmęczonego